Pewna mama, podczas Mszy świętej spacerowała za rękę ze swoją 18-miesięczną córeczką. Po Eucharystii spotkała się
z przykra uwagą na temat obecności Malucha w świątyni.
Temat obecności najmłodszych dzieci w kościele wzbudza ogromne emocje – od zrozumienia i wsparcia, aż po głosy zniecierpliwienia, czy nawet krytyki. Pytanie: „Czy miejsce małych dzieci jest w kościele?”, domaga się poważnej refleksji.
Wielu rodziców staje przed dylematem: czy uczestniczyć w niedzielnej Eucharystii razem z maluchami, czy szukać specjalnych Mszy świętej z homilią dedykowaną dzieciom?
Szczęście mają ci, którzy w swoich parafiach mają takie Liturgie, jednak nie każdy kościół praktykuje takie rozwiązanie.
O znalezienie Mszy świętej dla dzieci w czasie wakacji też jest znacznie trudniej niż w czasie roku szkolnego. Skoro
więc nie zawsze da się znaleźć rozwiązanie prorodzinne, nasuwa się kolejne pytanie: czy lepiej zostać w domu
z dzieckiem i nie ryzykować problematycznej sytuacji, czy jednak być na Eucharystii, choć „z przebojami”?
Trudno oczekiwać od roczniaka lub dwulatka, że będzie odprawiał w ciszy lectio divina lub inne rozważanie. „Usta
dzieci i niemowląt oddają Ci chwałę” (Ps 8, 3), niekoniecznie zawsze wtedy, kiedy im na to dorośli pozwolą. Jeśli nie będziemy przyprowadzać dzieci do kościoła, to prędzej czy później on stanie się pusty. Jak być obecnym z dzieckiem na Eucharystii, ale nie przeszkadzać w jej przeżywaniu innym? Co więc zrobić, żeby wypracować kompromis?
Wielu rodziców często nie ma z kim zostawić dziecka.
Rodzice mają prawo przychodzić do kościoła z małym dzieckiem, bo dzieci także należą do parafialnej wspólnoty, czy się to komuś podoba, czy nie. Każdy chciałaby się pomodlić w ciszy i skupieniu, ale ważne jest też to, aby zasiać ziarenko wiary w małym sercu. Dzieci potrzebują obecności w kościele, nawet jeśli na początku nie rozumieją wszystkiego. To rodzice, duszpasterze i katecheci mają je wprowadzać w piękno Liturgii – stopniowo, z cierpliwością. Nawet jeżeli to wprowadzanie zaczyna się od pierwszych miesięcy życia i na początku wydaje się niewykonalną misją, na którą inni patrzą z pobłażliwością lub często niechęcią.
Wielu kapłanów jest zdania, że dzieci generalnie nie przeszkadzają w Liturgii, jeśli są nadzorowane i nie bawią się np. świeczkami. Jednocześnie ciągle słyszy się skargi starszego pokolenia, że dzieci powinny być cicho, bo przeszkadzają. Ważne jest, aby zachować pewną równowagę między szacunkiem a otwartością. Jak jednak to pogodzić, gdy z jednej strony pojawia się obawa, że hałas, płacz malucha czy nawet chodzenie po świątyni utrudniają modlitwę innym, a z drugiej ogromne pragnienie, by dzieci od małego były obecne na Eucharystii? Wszyscy zgadzają się jednak co do jednego: nie wolno zamykać drzwi kościoła przed rodzinami. Przypominają o tym słowa Jezusa: „Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie” (Mk 10, 14).
Temat obecności maluchów w kościele nie dotyczy bezpośrednio ich, chodzi bardziej o zachowanie rodziców względem swoich dzieci. Dziecko w kościele musi mieć opiekę, nie może sobie samodzielnie wchodzić, gdzie chce. To od postawy rodziców i opiekunów zależy, jakiego zachowania nauczy się w kościele dziecko.
Ważne jest, aby rodziców w postawach prokościelnych wspierać. Nie ma nic gorszego dla niewyspanych, młodych, zmęczonych rodziców niż uszczypliwy komentarz parafianina, który jeszcze chwilę temu śpiewał pobożnie: „Kiedyś,
o Jezu, chodził po świecie, brałeś dziateczki w objęcia swe...”.
Trzeba, aby nasze wspólnotowe podejście było budujące – widzimy, że się starasz, przychodzisz z dzieckiem do świątyni, nie odpuszczasz niedzielnej Eucharystii, więc modlimy się za ciebie i twoje dziecko, uśmiechniemy się w czasie przekazywania znaku pokoju. Od małych gestów zaczyna się tu, na ziemi, przybliżanie nieba.
Warto podziękować wszystkim kapłanom, którzy tworzą przestrzeń przyjazną rodzinom – organizując Msze święte
dla dzieci, przygotowując kąciki rodzinne czy wprowadzając do Liturgii chociażby elementy pomagające najmłodszym wejść w modlitwę. Katechetom w przedszkolach, którzy prawdę o tym, że „Jezus cię kocha”, przekazują najmłodszym sercom. Rodzicom, którzy mimo wszystko decydują się na udział w niedzielnej Eucharystii z dziećmi, choć czasem jej przeżywanie staje się prawdziwym zdobywaniem Mont Everestu. A także wszystkim życzliwym świeckim – również tym, którzy nie są rodzicami, a którym zależy na wypracowaniu kompromisu dobrego dla wszystkich. Bo choć temat wciąż budzi emocje, jedno jest pewne: kościół to dom, w którym miejsce mają wszyscy – także ci najmniejsi.
opr. za: niedziela.pl